Recenzje

,,Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek. Śmierć” Jonasa Gardella

Ocena: 8/10

źródło okładki: nakanapie.pl

Ostatni tom ,,Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek. Śmierć’’ jest najcięższy – towarzyszymy w nim w ostatniej drodze bohaterów. Nie ma już Reinego, nie ma też Bengta. Teraz na naszych oczach odchodzi Lars-Ake i Paul, a potem odejdzie Rasmus.

Uczestniczymy w smutnych uroczystościach pogrzebowych. W ceremoniach podczas których wszyscy udają, że przyczyną śmierci nie było HIV, ale rak, mięsak kaposiego. Albo że to było ,,zwyczajne’’ samobójstwo.Nikt nie chce powiedzieć, nikt nie chce przyznać, że zmarli byli homoseksualistami. Bo co ludzie powiedzą? Sąsiedzi będą gadać. A przecież ich syn, brat czy kuzyn nie był… taki. Prawda?To właśnie – to uczucie wstydu, ten brak akceptacji – jest jednym z powodów dla których Benjamin nie może zjawić się na pogrzebie swojego ukochanego. Nie może podpisać się na zawiadomieniu o jego śmierci. Nie może nawet odwiedzić jego grobu.I to niezależnie od tego, czego za życia chciał Rasmus. Po śmierci jego ciało staje się własnością rodziny, a ta nie życzy sobie Benjamina w pobliżu. Bo ludzie będą gadać.

Przemijanie, jego nieuchronność, jest obecne już we wszystkim, co spotyka naszych bohaterów. Począwszy od wizyty u ciotki, poprzez odwiedziny rodziców, skończywszy na imprezie urodzinowej Larsa-Akego. Imprezie naprawdę udanej poza tym, że solenizant powoli umiera i prawdopodobnie nie zdąży już przeczytać tych wszystkich książek, które dostał. Nie przesłucha wszystkich płyt, nie ubierze wszystkich ubrań. Nie dożyje kolejnych urodzin.Zniknie.

Mimo tego jest w tej książce pewna nadzieja – nadzieja na lepsze jutro, na bardziej tolerancyjne społeczeństwo, na lepsze życie, na życie w ogóle. Ucieleśnia ją Benjamin, który jest jednym z żyjących świadków swoich czasów – czasów w których młodzi homoseksualiści zaczynali odkrywać samych siebie, czasów w których ruszały pierwsze marsze równości, czasów w których powoli przestawano ich wytykać palcami.A także czasów pełnych strachu, niepewności, powolnego umierania i żałoby. Czasów w których dopiero co wynaleziono terapię farmakologiczną, która może pomóc chorym na AIDS.

Trylogia Jonasa Gardella jest rzeczą naprawdę mocną, skłaniającą do refleksji i otwierającą oczy na problemy o których w zasadzie na co dzień nie myślimy, ale nie dlatego, że nie chcemy tylko dlatego, że nas one zwyczajnie nie dotyczą. To historia, która nas uwrażliwia.

Polecam.

Dodaj komentarz