Recenzje

,,Cień spoza czasu” Giny Valris

Ocena: 7/10

źródło okładki: Black Monk

Gdybym miała oceniać gry z serii Choose Cthulhu pod względem tego, jak często moja postać kończy spętana kaftanem bezpieczeństwa w jakimś miłym pomieszczeniu pozbawionym ostrych przedmiotów to ,,Cień spoza czasu” zdecydowanie znalazłby się na pierwszym miejscu. Do tej pory rozegrałam grę pięć razy i za każdym razem Nathaniel Wingate Peasley kończył w otchłaniach szaleństwa.

Ale od początku.

Czytaj dalej „,,Cień spoza czasu” Giny Valris”
Recenzje

,,Nawiedziciel Mroku” Leandro Pinto

Ocena: 6/10

źródło okładki: Black Monk

Znacie to uczucie, które pojawia się, kiedy oglądacie akurat jakiś horror, a jeden z bohaterów robi coś potwornie głupiego? Ma w domu demona, ale wyjmuje planszę ouija, bo uznaje, że dobrym pomysłem jest zagadanie do niego w ten sposób? Albo wie, że za oknem jest potwór, który tylko czeka żeby rozszarpać mu gardło ale i tak go wpuszcza do domu, bo może – tylko może – to nie jest zły potwór? Albo po prostu schodzi do piwnicy w której coś niepokojąco skrzeczy?
Na pewno wiecie, o czym mówię.

Czytaj dalej „,,Nawiedziciel Mroku” Leandro Pinto”
Recenzje

,,Samotnie przeciwko mrozowi” Glenna Rahman i Gavina Inglisa

Ocena: 7/10

źródło okładki: nakanapie.pl

Opowiadania Lovecrafta można albo uwielbiać, albo nienawidzić. Cthulhu wtopił się w naszą popkulturę już tak bardzo, że naprawdę ciężko znaleźć kogoś, kto nie rozpozna tej kultowej, mackowatej istoty. I chociaż pierwotnie, w założeniach Samotnika z Providence, Cthulhu był tylko jednym z przejawów nienazwanego horroru wykraczającego poza ludzkie zrozumienie, tak teraz stał się mniej lub bardziej sympatycznym, oswojonym zielonym stworem zdobiącym kubeczki, koszulki, zeszyty, piny i zakładki do książek.
Rozgrywając ,,Samotnie przeciwko mrozowi” wracamy jednak do źródeł – gdzieś tam, na naszej drodze będzie czaiła się Groza.

Ale najpierw okładka!
A właściwie cała szata graficzna. Black Monk zdaje się wykorzystywać tą niezasiedloną jeszcze (a szkoda) niszę na rynku tworząc naprawdę piękne gry paragrafowe – twarda okładka, stylizowane strony w pełnym kolorze, dodatkowe (również stylizowane) karty postaci, ilustracje, rysunki, tajemnicze symbole… To wszystko sprawia, że nie chce się tej gry wypuszczać z rąk – nawet, jeśli się nie gra, można siedzieć i patrzeć na niektóre prawdziwie hipnotyzujące grafiki. A o budowaniu klimatu już nawet nie wspominam, tak oczywista to oczywistość.

Czytaj dalej „,,Samotnie przeciwko mrozowi” Glenna Rahman i Gavina Inglisa”