Recenzje

,,Cień spoza czasu” Giny Valris

Ocena: 7/10

źródło okładki: Black Monk

Gdybym miała oceniać gry z serii Choose Cthulhu pod względem tego, jak często moja postać kończy spętana kaftanem bezpieczeństwa w jakimś miłym pomieszczeniu pozbawionym ostrych przedmiotów to ,,Cień spoza czasu” zdecydowanie znalazłby się na pierwszym miejscu. Do tej pory rozegrałam grę pięć razy i za każdym razem Nathaniel Wingate Peasley kończył w otchłaniach szaleństwa.

Ale od początku.

Czytaj dalej „,,Cień spoza czasu” Giny Valris”
Recenzje

,,Coś na progu” Leandro Pinto

Ocena: 5/10

źródło okładki: Black Monk

Kolejna – jedenasta już – gra paragrafowa z serii Choose Cthulhu od Black Monka prezentuje się podobnie, jak jej poprzedniczki. Przynajmniej jeśli chodzi o szatę graficzną i samą jakość wydania. Do rąk dostajemy książkę niewielkich rozmiarów, co jest dużym plusem, jeśli planujemy rozegrać przygodę raz albo dwa podczas podróży pociągiem, autobusem czy czekając w kolejce do.

Ilustracje, jak zawsze, są ładne, klimatyczne i dobrze oddają fabułę.

Co zaś tyczy się samej rozgrywki… ,,Coś na progu” nie wymaga od czytelnika-gracza wnikliwej znajomości lovecraftiańskiego uniwersum i jego mitologii. Wystarczy mniej więcej orientować się kim był Cthulhu, a kim Dagon i to wystarczy do tego, żeby się dobrze bawić.

Czytaj dalej „,,Coś na progu” Leandro Pinto”
Recenzje

,,Opowieści Baśniomistrza: sekrety Smokolochów” Olivera McNeila

Ocena: 7/10

źródło okładki: Black Monk

Podobnie jak ,,Tajemice Dziwnolasu” ,,Sekrety Smokolochów” są czymś pomiędzy grą RPG, a grą paragrafową. To, jak będzie wyglądała rozgrywka, w dużej mierze zależy od samego Baśniomistrza, czyli od osoby będącej odpowiednikiem Mistrza Gry w klasycznych erpegach. Baśniomistrz może zdecydować się na zwykłe odczytanie tekstu i poszczególnych reakcji, które mogą w danej sytuacji wybrać bohaterowie.

Baśniomistrz może w ogóle pójść na łatwiznę, odczytać kod QR albo pobrać playlistę z pejzażem muzycznym i odtwarzać ją uczestnikom w odpowiednich momentach.

Baśniomistrz może zrobić coś pomiędzy. Ale może też dodać coś od siebie – rozwinąć opis otoczenia, rozbudować role bohaterów drugoplanowych, udawać głosy poszczególnych postaci…

,,Sekrety Smokolochów” to gra, którą rozgrywamy poruszając się po konkretnej mapie – świat w którym istnieją nasi bohaterowie jest zamknięty i ograniczony. Czy to oznacza, że rozgrywka będzie nudna? Bynajmniej!

Czytaj dalej „,,Opowieści Baśniomistrza: sekrety Smokolochów” Olivera McNeila”
Recenzje

,,Nawiedziciel Mroku” Leandro Pinto

Ocena: 6/10

źródło okładki: Black Monk

Znacie to uczucie, które pojawia się, kiedy oglądacie akurat jakiś horror, a jeden z bohaterów robi coś potwornie głupiego? Ma w domu demona, ale wyjmuje planszę ouija, bo uznaje, że dobrym pomysłem jest zagadanie do niego w ten sposób? Albo wie, że za oknem jest potwór, który tylko czeka żeby rozszarpać mu gardło ale i tak go wpuszcza do domu, bo może – tylko może – to nie jest zły potwór? Albo po prostu schodzi do piwnicy w której coś niepokojąco skrzeczy?
Na pewno wiecie, o czym mówię.

Czytaj dalej „,,Nawiedziciel Mroku” Leandro Pinto”
Recenzje

,,Opowieści Baśniomistrza: tajemnice Dziwnolasu” Olivera McNeila

Ocena: 7/10

źródło okładki: Black Monk

,,Opowieści Baśniomistrza: tajemnice Dziwnolasu” są grą przeznaczoną zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych – już na samym początku dowiadujemy się, że każdy będzie bawił się równie dobrze, a sugerowany wiek najmłodszego uczestnika to 7 lat.

I tu moja uwaga: w trakcie gry możemy spotkać diabła. I jeśli nam się nie poszczęści, to ,,diabeł okręci nas wokół, odrywając ciało od kości.” W wyniku czego ,,nie tylko stracimy życie, ale nasza dusza cierpieć będzie przez wieczność piekielne męki”. Mi samej (33 lata na karku, teraz już wszyscy wiecie) zrobiło się dość nieswojo po przeczytaniu tego zakończenia, a jak może zareagować jakiś wrażliwy siedmiolatek…

Nie znaczy to jednak, że ,,Tajemnice Dziwnolasu” zupełnie nie nadają się dla młodszych dzieci. To znaczy tyle, że przed rozpoczęciem gry, której uczestnikiem będzie dziecko, Baśniomistrz powinien zapoznać się wcześniej z możliwymi drogami rozwoju przygody, żeby ewentualnie dostosować je do stopnia wrażliwości młodego gracza.

Czytaj dalej „,,Opowieści Baśniomistrza: tajemnice Dziwnolasu” Olivera McNeila”
Recenzje

,,Samotnie przeciwko mrozowi” Glenna Rahman i Gavina Inglisa

Ocena: 7/10

źródło okładki: nakanapie.pl

Opowiadania Lovecrafta można albo uwielbiać, albo nienawidzić. Cthulhu wtopił się w naszą popkulturę już tak bardzo, że naprawdę ciężko znaleźć kogoś, kto nie rozpozna tej kultowej, mackowatej istoty. I chociaż pierwotnie, w założeniach Samotnika z Providence, Cthulhu był tylko jednym z przejawów nienazwanego horroru wykraczającego poza ludzkie zrozumienie, tak teraz stał się mniej lub bardziej sympatycznym, oswojonym zielonym stworem zdobiącym kubeczki, koszulki, zeszyty, piny i zakładki do książek.
Rozgrywając ,,Samotnie przeciwko mrozowi” wracamy jednak do źródeł – gdzieś tam, na naszej drodze będzie czaiła się Groza.

Ale najpierw okładka!
A właściwie cała szata graficzna. Black Monk zdaje się wykorzystywać tą niezasiedloną jeszcze (a szkoda) niszę na rynku tworząc naprawdę piękne gry paragrafowe – twarda okładka, stylizowane strony w pełnym kolorze, dodatkowe (również stylizowane) karty postaci, ilustracje, rysunki, tajemnicze symbole… To wszystko sprawia, że nie chce się tej gry wypuszczać z rąk – nawet, jeśli się nie gra, można siedzieć i patrzeć na niektóre prawdziwie hipnotyzujące grafiki. A o budowaniu klimatu już nawet nie wspominam, tak oczywista to oczywistość.

Czytaj dalej „,,Samotnie przeciwko mrozowi” Glenna Rahman i Gavina Inglisa”
Recenzje

,,Widmo nad Arkham” Beniamina Tytusa Muszyńskiego

Ocena: 8/10

źródło okładki: Black Monk

Lovecraft. Samotnik z Providence. Twórca nienazwanego horroru, który czai się tuż za granicami naszego widzenia, horroru, który możemy dostrzec kątem oka tylko po to, żeby wpaść w otchłanie szaleństwa.
Gra paragrafowa utrzymana w klimacie jego opowiadań mogła być albo czymś świetnym i wartym wszelkiej uwagi, albo… cóż. Parafrazując zasadę Trzech Z – czymś co Przeczytam, Zrecenzuję i Zapomnę.

Szata graficzna
Gdyby wydawano więcej książek z taką dbałością o detale, to świat byłby naprawdę cudownym miejscem.
,,Widmo nad Arkham” zostało wydane w dwóch tomach (o tym więcej za chwilę) i w twardej oprawie. Tekst na poszczególnych stronach mieści się w dwóch kolumnach zaś kolejne karty książki stylizowane są na stare papierzyska spod których wystają notatki, jakieś ciekawe informacje, szyfry i szkice. To wszystko na grubym papierze i w pełnym kolorze.
Klimatu dopełniają duże, zajmujące całą stronę ilustracje autorstwa Anny Jarmołowskiej-Goryńskiej, Marii Siwińskiej i Martyny Starczewskiej. Ilustracje, co trzeba przyznać, mroczne, intrygujące i duchem wpisujące się w klimat prozy Lovecrafta.
I do tego, żeby było nam łatwiej grać, w dolnych rogach każdej strony znajdują się rysunki karteczek zawierających numery paragrafów, które na danej stronie się znajdują.
Jako bonus dostajemy też dwie stylizowane Karty Informacji (w trakcie czytania natykamy się na różne informacje, które będą nam potrzebne w dalszej części lektury) i cztery zakładki na których z jednej strony znajduje się miejsce do robienia notatek, a z drugiej jedna z ilustracji, które możemy znaleźć w książce.
Czego chcieć więcej?

Czytaj dalej „,,Widmo nad Arkham” Beniamina Tytusa Muszyńskiego”