Recenzje

,,W kręgu upiorów i wilkołaków” Bohdana Baranowskiego

bb

Ocena: 4+ / 6

źródło okładki: goodreads.com, wyd. Łódzkie

Zainteresowałam się ostatnio mitologią słowiańską i odkryłam, że – w przeciwieństwie do mitologii nordyckich/germańskich – stare wierzenia naszych regionów nie są ani usystematyzowane, ani tym bardziej proste w odbiorze (mam na myśli książkę Brücknera pt. ,,Mitologia słowiańska i polska”, o której zapewne niebawem napiszę). Sięgnęłam zatem po coś bardziej ,,strawnego”, po pozycję, która poruszała tematykę, która swego czasu (kiedy to było?) żywo interesowała moją skromną osobę, a więc po dzieło z zakresu słowiańskiej demonologii.
Wybór padł na książkę o tytule ,,W kręgu upiorów i wilkołaków” Bohdana Baranowskiego i zmuszona jestem przynać, że żywię wobec tej pozycji mieszane uczucia.

Z jednej strony (teraz będą plusy) jest to pozycja przygotowana bardzo dobrze, w sposób niemal akademicki (rzecz jasna, wciąż jest bardziej popularnonaukowa), napisana w sposób dość lekki choć zwięzły. Autor porusza w niej naprawdę wiele ciekawych zagadnień (w spisie treści znajdziemy rozdziały poświęcone m.in.: upiorom i strzygoniom, południcom, ubożętom, smokom i królom węży), przytacza wyniki przeprowadzonych badań (najczęściej są to badania pana Pełki) i co ważne – omawia tematykę naszej słowiańskiej, rodzimej demonologii na tle rozwijającego się chrześcijaństwa w jego katolickiej odmianie.

Z drugiej strony to, co wydaje się na początku plusem, czyli odniesienia do chrześcijaństwa w połączeniu z omawianiem słowiańskiej demonologii w pewnym momencie czytelnika może zacząć męczyć. Mnie, aby nie szukać daleko, męczyło potwornie czytanie wstawek, anegdotek i przykładów dotyczących tego, co powiedział/zrobił ksiądz we wsi X w powiecie Y, w regionie Z na temat domniemanego utopca, który zalągł się przy młynie (albo na temat podobnej sprawy – z góry wiedziałam bowiem, iż to diaboł jest straszliwy).

Można to też ująć nieco bardziej prozaicznie: w książce pojawiają się całkiem spore fragmenty w których Baranowski zamiast opisywać rodzime słowiańskie demony odnosił je nieustannie do diabłów i czarownic. A propos czarownic, wspólniczek diabła, pojawiają się w tekście niesamowicie męczące i irytujące powtórzenia. Jakie? A czy wspomniałam już, że czarownica, to wspólniczka diabła? Nie? To może jeszcze dodam, że czarownica – na wypadek, gdybyście jakimś cudem przeoczyli te trzy powyższe linijki – jest wspólniczką diabła. Okropne, prawda?

Za minus poczytuję również potraktowanie ,,po macoszemu” tak ciekawych zagadnień, jak wymienione w spisie treści ,,demony chorób i śmierci” (a gdzie Cicha, co zabijała dzieci dotknięciem rózgi żelaznej? A gdzie morowe dziewice?), ,,opętani przez złe moce” czy ,,złe czary”.

Przyznam, że podczas lektury odnosiłam dość smutne wrażenie, że pod koniec książki autor zaczął się streszczać i ,,tylko sygnalizował istnienie pewnych zagadnień” (to parafraza).

Czy książkę Baranowskiego polecam? Mimo wszystko – tak. W szczególności polecam ją tym osobom, które jako tako, wstępnie zapoznały się z tematem dotyczącym słowiańskiej mitologii i demonologii, i w związku z tym chciałyby swoją wiedzę nieco poszerzyć. Poza tym, ,,W kręgu upiorów i wilkołaków” może się stać dla wnikliwego czytelnika kopalnią niesamowicie ciekawych i inspirujących anegdotek.

PS. Wiedzieliście, że ,,siodełko” jest demonem?

1 myśl w temacie “,,W kręgu upiorów i wilkołaków” Bohdana Baranowskiego”

Dodaj komentarz